Pośród wielu kultów i religii, zarówno rzymskich,
jak i docierających do cesarstwa ze Wschodu, ponadczasowy posłuch uzyskało
chrześcijaństwo. Nazwa tej religii pochodzi od greckiego słowa Christos (namaszczony, czyli po
staropolsku- pomazany), dołączonego do imienia Jezusa w związku z uznaniem Go
za Mesjasza. Chrześcijanami zaczęto zwać wyznawców Chrystusa z Antiochii w
Syrii. Uznali Go jednocześnie za Boga, Syna Bożego i człowieka. Taka analiza
jest rezultatem interakcji hellenistycznych na gminy żydowskie egzystujące w
diasporze. Powzięte z filozofii greckiej pojęcie Lagos (z gr. słowo)- siły
będącej pośrednikiem miedzy Bogiem a światem ludzkim, zaczęto utożsamiać z
Chrystusem, synem i wysłannikiem Boga na ziemię. Meritum tego pojmowania wyraża
się w początkowych librettach Ewangelii św. Jana: „Na początku było Słowo i
Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”.
Na przestrzeni zaledwie kilkuset lat chrześcijaństwo objęło swoim
zasięgiem niemalże cały ówczesny świat. W I w. n.e. chrześcijanie zamieszkiwali
tereny Egiptu, Azji Mniejszej, Syrii, Grecji czy Italii. Z kolei w II w. zjawili
się w Afryce Północnej, Hiszpanii, Galii, w prowincjach naddunajskich, w
otoczeniu Germanów i Brytów. Tymczasem u schyłku III wieku gminy
chrześcijańskie formowały się w Armenii, Gruzji, Persji i w Etiopii. W gruncie
rzeczy, najistotniejsze mieściły się w Rzymie oraz w Antiochii i Aleksandrii.
Warto zauważyć, iż w początkach istnienia chrześcijaństwa, jego zwolennicy byli
prześladowani przez władze rzymskie. Jednak mimo to, już w ostatnim wieku
istnienia cesarstwa (dokładnie w 313 r.), chrześcijaństwo stało się religią dozwoloną (religio licita). Natomiast
od 380 r. na mocy dekretu cesarza Teodozjusza-
oficjalną religią państwową.
W pierwszych wiekach w gronie wyznawców Jezusa przeważały ubogie
jednostki. Skądinąd nowa religia pozyskiwała dodatkowo osoby majętne i światłe.
W zmierzchu IV w. Kościół centralizował już mnogie gremium wyznawców, także w kręgu socjety rzymskiej- na dworze i w
samej rodzinie cesarskiej (środowiskiem prosperito nowego kultu były w głównej
mierze miasta).
Toteż przyczyna skomplikowanych stosunków między
wyznawcami Chrystusa a władzami rzymskimi nie jest do końca jednoznaczna. Skupiający
uwagę jest fakt, iż z początku Imperium dopuszczało
istnienie wszelkich sekt. Aczkolwiek conditio sine qua non było nienaruszanie
wewnętrznego pokoju. Wprawdzie chrześcijaństwo judaistyczne mogło
podporządkowywać się intratom zelotów i żydowskiej irredenty, niemniej jednak
zhellenizowane chrześcijaństwo, zainagurowane misyjną aktywnością św. Piotra,
nosiło wymiar czysto apolityczny, indyferentny i pozbawiony piętna rasowego. Ponadto
Jezus (urodzony w Palestynie za czasów Augusta) przykazywał swoim czcicielom
płacenie podatków, a Paweł- karność wobec władzy. Jednakże wzbraniali się od oddawania
boskiej czci cesarzowi (in principio ta kwestia uzyskała
akceptację władcy; zmieniło się to dopiero za panowania Decjusza w 250 r.). Dla
chrześcijan kult był należny wyłącznie jednemu Bogu, co jest charakterystyczne
dla monoteizmu. Wymaganie następującego wobec jednostek było bałwochwalstwem (to
samo wiązało się z się bogami rzymskimi). Z tej przyczyny nie składali ofiar i nie wstępowali do świątyń
politeistycznych. Niemniej jednak pod innymi względami byli mimo wszystko
wiernymi obywatelami rzymskimi. Tertulian pisał: „Zanosimy modły zawsze za wszystkich cesarzy, aby mieli
długie życie, spokojne panowanie, pomyślność w domu, dzielne wojsko, wierny
senat, lud uczciwy, pokój na ziemi i to, czego sobie tylko jako ludzie i
cesarze życzą(…) Wiemy bowiem dobrze, że ów ogromy cios, grożący całemu światu,
i ten koniec czasów, grożący strasznymi wypadkami, opóźnić się może tylko przez
zwłokę udzieloną państwu rzymskiemu. (…)i kiedy się modlimy o odroczenie tych
rzeczy, jesteśmy za Rzymem długotrwałym. (…)słusznie mogę powiedzieć: ‹‹Naszym
jest cesarz przede wszystkim, jako przez naszego Boga ustanowiony››”.
Konsekutywnym
atrybutem wyznawców Chrystusa była zdolność asymilowania w nowym otoczeniu.
Pojawiając się w miastach rzymskich, nie przypominali już dawnych esseńczyków
(odłam judaizmu o ascetycznych zasadach życia istniejący na przełomie Iw.
p.n.e. i Iw. n.e.), którzy uprzednio prowadzili koczowniczy tudzież bardzo oszczędny
tryb życia. Nie były już im obce cywilizowane principia życia społecznego. Wszakże
zachowała się w nich nieufność, a nawet
wzgarda powszedniości. W drugiej połowie II wieku anonimowy apologetyk, zwany
Listem do Diogneta, ukazuje charakter gminy chrześcijańskiej wpleciony w
codzienną rzeczywistość: „Chrześcijanie odróżniają się w stosunku do
innych ludzi nie przez kraj, który zamieszkują, język czy obyczaje. Chociaż
żyją w greckich albo barbarzyńskich miastach, tam, gdzie rzuciło ich życie,
zachowują obyczaje i stroje charakterystyczne dla danej okolicy, rodzaje
pożywienia oraz ogólny kształt życia, odznaczają się przy tym zdumiewającym a
wyjątkowym sposobem życia. Zamieszkują ojczyznę, ale jako pielgrzymi. We
wszystkim biorą udział jako obywatele, ale wszystko znoszą jako obcy. Każda obczyzna jest ich ojczyzną, a
każda ojczyzna obczyzną. Zawierają związki małżeńskie jak wszyscy, wydają na
świat dzieci, ale nie zabijają nowo narodzonych. Znajdują się w ciele, ale nie
żyją według ciała. Zapraszają do wspólnego stołu, lecz nie do wspólnego łoża.
(…) Są posłuszni stanowionym prawom, a swoim własnym sposobem życia
przelicytowują prawo. Są w państwie i ich nie ma; znają prawa władcy
ziemskiego, ale ponad wszystko cenią swoje; ubierają się jak inni i mówią językiem
znanym w ich otoczeniu, ale nie wiedzą co to jest ojczyzna”.
Ścisły
ekskluzywizm, wycofanie się chrześcijan z życia miast (unikanie pełnienia
funkcji komunalnych oraz członkostwa w kolegiach zawodowych i pogrzebowych), a
także w późniejszym okresie monoteizm (po 250 r.), doprowadziły do wzrostu
niechęci ogółu społeczeństwa. O wyznawcach Jezusa rodziły się inkompetentne
opowieści i poglądy, iż są „ateistami”,
nieprzyjaciółmi cesarza i gatunku ludzkiego.
Pejoratywne
stanowisko chrześcijan do wszystkiego, co było powiązane z kultem pogańskim, nie
doprowadziło mimo wszystko do zaniechania partycypacji w dydaktyce antycznej.
Nieprzychylność ludności do chrześcijan łączyła się z nieufnością władz
cesarskich, pełnych obaw odnośnie rozszerzania się nowej religii, która była
sprzeczna z mos maiorum (przekazywane z pokolenia na pokolenie wzorce i normy
zachowania). Ponadto ważnym jest to, iż podczas panowania Tertuliana (ok.
200r.), chrześcijanie byli wystarczająco liczebni. Mogli wykorzystać ten fakt,
ażeby obalić imperium, gdyby mieli do tego przesłanki: „Istniejemy zaledwie od wczoraj, lecz
już jesteśmy obecni wszędzie- w miastach, domach twierdzach, miasteczkach, na
giełdach, tak! i w obozach, w oddziałach wojskowych i w pałacu, w senacie i na
forum. Jedyne, co wam pozostawiamy, to wasze świątynie”. Wyznawcy
Chrystusa cechowali się aczkolwiek posłuszeństwem, a zarazem byli pewnym oraz
zaufanym ogniwem społeczeństwa.
Mimo
tego chrześcijanie byli pociągani do odpowiedzialności karnej na podstawie
różnych oskarżeń. W wypadku klęsk powszechnych władza cesarska chętnie zrzucała
na nich całą odpowiedzialność, aby uciszać rozjątrzoną masę. Tacyt i Swetoniusz
przedstawiają informacje, z których wynika, iż za tronowania Nerona po pożarze
Rzymu (64 r.), to chrześcijanie zostali wystawieni na katusze. Cesarz obarczył ich
winą za spalenie miasta. Natomiast w okresie Antoninów prześladowania miały już
charakter sporadyczny. Jednakże wzmogły się za panowania Marka Aureliusza w
okresie wojen markomańskich i plagi zarazy. Tylko w Lugdunum w 177 r. stracono aż
48 chrześcijan, wraz z biskupem. Ponadto w tym samym roku władca wydał edykt, w
którym uznał chrześcijan za wrogów państwa.
Aureliusz
usprawiedliwiał prześladowania chrześcijan, tłumacząc, że niebezpieczną kwestią
jest zatrważać „chwiejny ludzki umysł przez wzbudzanie przesądnego lęku przed bóstwem”.
Ponadto doświadczał niechęci wobec „właściwego
im ducha oporu”. Pierwsze przekazy o cierpiętnikach są podobizną nie tylko
martyrologiów żydowskich, ale również form literackich uwzględniających głos
greckich buntowników. Sprzeciwiali się ówczesnej władzy, najczęściej
przypłacając to swoim życiem.
Na
skutek tych wydarzeń tworzyły się grupy ludzi, które chciały pokonać rzymskich
prześladowców na drodze intelektualnej dyskusji- filozoficznych śmiałków,
walczących z tyranią siłą wypowiedzi. Stali się oni wzorami osobowymi
chrześcijańskich nonkonformistów, którzy otwarcie walczyli z ciemiężycielami. Jedna
z niewiast, Blandyna (mistyczka, prorokinia oraz prawdopodobnie montanistka),
została poddana najokrutniejszym sadyzmom: „torturowana
od świtu do zmierzchu, aż jej zupełnie wyczerpani oprawcy(…) nie mogli wyjść ze
zdumienia, że jeszcze żyje”. Kolejno była chłostana, przypiekana w „rondlu” i ostatecznie rzucona na
stratowanie przez byki. Kościół z obawy o kolejne, zwielokrotnione
prześladowania, piętnował prowokujących los kandydatów na męczenników. Wszakże
ostatecznie, imperium zamiast na Kościele, skupiało swoje prześladowania na
odłamach heterodoksyjnych chrześcijaństwa.
Od
połowy trzeciego wieku wyznawców Chrystusa było jeszcze więcej, stali się
lepiej zorganizowani i jednolitsi pod względem poglądów oraz praktyk. Dlatego zaczęli
sięgać do kręgów kształtujących polityczne i kulturalne życie kraju. Wszelakie
bariery klasowe i wykształcenia zaczęły padać. Celus (rzecznik pogaństwa) w
„Prawdziwym słowie”, ok. 180, pisał:
„Niektórzy nie chcą nawet podać
powodów, dla których wierzą, i mówią po prostu: ‹‹Nie zadawaj pytań, tylko
oddaj się wierze››, albo ‹‹Wiara cię zbawi››. Mówią też ‹‹Mądrość świata jest
grzeszna›› i ‹‹Głupstwo jest rzeczą dobrą››”. Przypisuje im następujący
sposób rozumowania: „Nie pozwalamy zbliżyć się nikomu
mądremu, rozsądnemu, wykształconemu. Bo uważamy mądrość, rozsądek i
wykształcenie za rzeczy złe. Lecz każdy nieuk, ignorant i głupiec- każdy,
którego umysł umysł przypomina dziecko- ten niech przyjdzie do nas”. W
tym fragmencie jest odkryte karykaturalne spojrzenie autora na stanowisko i nauki
głoszone przez chrześcijan. Można tu w prawdzie dopatrywać się autentycznej
postawy chrześcijańskiej za czasów Jezusa. Jednakże ówcześnie ten portret
Kościoła przestał obowiązywać. Chrześcijaństwo nie było już słabym ogniwem-
przez swój uniwersalizm stało się wiarą alternatywną dla religii państwowej,
nawet bardziej rozwojową i lepiej zarządzaną niż dotychczasowa religia Rzymu. To
stawiało przed skomplikowanym wyborem władców rzymskich- trzeba było je
bezwzględnie unicestwić (szykanowania Decjusza) albo zaaprobować jego istnienie
(postawa Konstantyna Wielkiego).
Pierwsze
rozwiązanie było o tyle trudne, gdyż na poganach robiła wrażenie obopólna
miłość i filantropijność, nie tylko w obrębie zamkniętej grupy wyznawców, ale również
wobec innowierców. Tertulian zachwyca się nimi: „Jakże oni się wzajemnie kochają”. Zaznacza także, iż fundusze na
cele dobroczynne spływały z nieprzymuszonych jałmużn: „Raz w miesiącu każdy przynosi jakieś
drobne pieniądze lub cokolwiek chce i tylko wtedy, kiedy tego pragnie i kiedy
może- bo nikt nie jest przymuszany”. Zgromadzone
środki miały służyć do pomocy najuboższym mieszkańcom imperium. Oprócz tego chrześcijanie powiększali pokaźnie
system funduszy charytatywnych, opracowanych przez diasporę żydowską. Stworzyli
małe państwo opiekuńcze w granicach Cesarstwa Rzymskiego, w którym brakowało
instytucji pomocy socjalnej. Cesarz Julian Apostata, który próbował naprawić
religię pogańską w czwartym tysiącleciu, stawiał sobie za cel powołanie organów
społecznych na wzór chrześcijańskich ekwiwalentów. W liście do kapłanów religii
obowiązującej napisał między innymi: „(…)
haniebne, że bezbożni Galilejczycy nie
tylko swoich własnych biedaków, ale i naszych wspomagają, to wszyscy mogą
ujrzeć, że lud nasz nie otrzymuje od nas wsparcia”. Dodatkowo
chrześcijanie dobrze traktowali kobiety. Uznawano je za równe w oczach Boga,
przez co uzyskiwały one ochronę exempli gratia w małżeństwach. To
sprawiło, iż wiara chrześcijańska zyskiwała jeszcze większą pozycję w
społeczeństwie rzymskim. Ludność dostrzegała jej liczne zalety i dzięki temu dyskryminacja
stawała się coraz rzadszym zjawiskiem.
Mimo wszystko władza nie zmieniła
polityki wyznaniowej i nie chciała zaakceptować swojego bliskiego przeciwnika.
Wynikało to z tego, że chrześcijaństwo stawało się lustrzanym odbiciem Imperium
Rzymskiego (było to efektem długiej walki tłumiącej wewnętrzne podziały w chrześcijaństwie).
Charakteryzowało się powszechnością, ekumenicznością, zdyscyplinowaniem,
uniwersalizmem, tolerancją czy legalizmem. Administrowało nim grono wykształconych
osób (kojarzona z cesarską biurokracją), a także biskupi, legaci i prefekci,
którzy w swobodny sposób analizowali przepisy prawne. Chrześcijaństwo w
dziedzinie świeckiej dorównało jego misji religijnej poprzez tradycje,
własność, dochody i hierarchiczność władzy. Toteż stawało się silnym,
wiarygodnym, rozwojowym tudzież dynamicznym partnerem Cesarstwa Rzymskiego.
Liberalne
rządy Konstantyna Wielkiego (był wychowany przez Chlorusa i Helenę w aurze
tolerancji) i wydanie Edyktu mediolańskiego (313 r.) uwidoczniły stosunek
chrześcijan do jego osoby. Otóż uznawano, iż w procesie zbawienia odegrał nie mniej
relewantną rolę, co apostołowie. W konsekwencji przygotowano mu nawet grób w
nowo wybudowanym kościele pod ich wezwaniem. Sarkofag cesarza znajdował się na
środku świątyni, w gronie dwunastu mogił apostolskich. Zatem percypowano go za
najważniejszą osobistość spomiędzy uczniów Jezusa, nadając mu tym samym boskie usposobienie
(nawet jego śmierć przypadła na Zielone Święta w 337 r.).
Konstantyn
Wielki, piastując posadę najwyższego kapłana (pontifex maximus), od samego
początku przenosił prerogatywy na kler chrześcijański. Zwalniał go od pełnienia
obligatoryjnych urzędów państwowych (niedogodnych i wartościowych) w miastach i
uiszczania lokalnych podatków poza nimi. To warunkowało wyodrębnienie się
klasy, której specyfikę duchową kreowano na charakteryzujących ją właściwościach
zewnętrznych. Konstantyn, w istocie, jako pierwszy zastosował terminy takie
jak: „klerykalny” i „klerycy”,
odnoszących się do wyodrębnionej grupy społecznej- pokolenia będącego później
burzycielem chrześcijaństwa.
Kapłani
wyróżniali się tym, że przywiązywali ogromną wagę do kwestii materialnych
(wzbogacanie się na jałmużnach, jeżdżenie powozami czy organizacja bardzo
wystawnych bankietów, które w większości przewyższały nawet cesarskie). Geneza,
właściwe kanony i reguły postępowania, głoszone przez Jezusa, zeszły na dalszy
plan, przez co nie były brane już pod uwagę aż w tak dużym stopniu, jak jeszcze
w trakcie prześladowań. Dlatego przeciwnicy
negatywnych postaw kleru mówili otwarcie o problemie oraz postulowali
etyczne drogi sprawowania: „Prawdziwe szczęście mogliby osiągnąć
jednak wtedy, gdyby pogardzając ogromem miasta, w którym mogą ukryć ze swymi
występkami, żyli jak biskupi prowincjonalni, zachowując surową abstynencję od
jedzenia i picia, skromne szaty i spuszczone ku ziemi oczy- jawiąc się czystymi
i pełnymi czci dla wiecznego bóstwa i jego prawdziwych wyznawców”.
Mimo
to, kanony z Sardyki wskazują, iż ludzie zamożni i posiadający odpowiednie
znajomości wstępowali do Kościoła z pobudek czysto materialnych. W czasach panowania
cesarza Juliana (361- 363) oficjalne chrześcijaństwo było na tyle umocnione, że
nieustannie poszerzało zakres swoich przywilejów prawnych, przeciwstawiając się
skutecznie wysiłkom państwa podążającego ku ich ograniczeniu. To sprawiło, iż w
końcówce IV w. chrześcijaństwo nie tylko stało się w cesarstwie religią
dominującą, ale skłaniającą się wyraźnie ku temu, aby zająć status religii
oficjalnej, a nawet jedynej dozwolonej. Jednocześnie wiele cech zewnętrznych sygnalizuje
na jego nową pozycję: urzędowe emfazy i nadania, miejsce w hierarchii
społecznej i ekonomicznej.
Ostatecznie
Teodozjusz Wielki, który był radyklanym zwolennikiem chrześcijaństwa, stopniowo
eliminował odwieczne wierzenia Rzymu. W 391 r. przekazał ludowi surowy
zakaz składania ofiar, odwiedzania domów modlitwy i oddawania hołdów
posągom. Następnie w 380r. zabronił praktykowania innych religii niż
chrześcijaństwo, co oznaczało podniesienie go do rangi wyznania państwowego.
Ponadto odmówił również organizacji starożytnych igrzysk olimpijskich w 393
r., ponieważ uważał je za anachronizm idolatrii. Wymienione akty prawne zapisały
się w historii jako dekrety teodozjańskie,
które definitywnie zakończyły skomplikowany, dotkliwy, a zarazem tragiczny w
skutkach etap w historii chrześcijaństwa.
Nie
ulega wątpliwości, iż Kościół w okresie od I w. do IV w. diametralnie zmienił
swoją pozycję w Cesarstwie Rzymskim. Przebył
drogę od prześladowanego i cierpiącego ciała błagającego o tolerancję do organu,
mającego decydujący wpływ na werdykty podejmowane w państwie. Zwycięstwo
chrześcijaństwa i jego rola ciemiężcy sygnalizowała stopniowe obumieranie
segmentów kultury antycznej, której jedynie niewielka część została przyjęta
przez Kościół. Nie mając już w zasadzie żadnego wroga, konflikty zaczęły rodzić
się wśród wyznawców Jezusa. Nie potrafiono utrzymać jedności, która była siłą
chrześcijan u początku istnienia. To sprawiło, iż konflikt wewnętrzny w
Kościele, w konsekwencji doprowadził do podziału Cesarstwa Rzymskiego na wschodnie
i zachodnie. Od tamtej pory w Cesarstwie Zachodniorzymskim władzę w większości
sprawował Kościół- dawna ofiara, a teraz hegemon.
Bibliografia:
Iluk
J., Paner A., Historia. Starożytność,
tom 1, „Chrześcijaństwo”, Koszalin 1997, s. 230- 237.
Jaczynowska
M., Historia starożytnego Rzymu, „
Umocnienie się chrześcijaństwa”, Warszawa 1986, s. 360- 366.
Johanson
P., Historia chrześcijaństwa, „Od
męczenników do inkwizytorów”, Gdańsk:
Wydawnictwo ATEXT, 1993. ISBN 83-85156-29-1. s. 92- 138.
www.imperiumromanum.edu.pl,
„Chrystianizacja starożytnego Rzymu”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz