środa, 30 listopada 2016

Chrześcijanie wobec cesarstwa rzymskiego (I-IV w.)




Pośród wielu kultów i religii, zarówno rzymskich, jak i docierających do cesarstwa ze Wschodu, ponadczasowy posłuch uzyskało chrześcijaństwo. Nazwa tej religii pochodzi od greckiego słowa Christos (namaszczony, czyli po staropolsku- pomazany), dołączonego do imienia Jezusa w związku z uznaniem Go za Mesjasza. Chrześcijanami zaczęto zwać wyznawców Chrystusa z Antiochii w Syrii. Uznali Go jednocześnie za Boga, Syna Bożego i człowieka. Taka analiza jest rezultatem interakcji hellenistycznych na gminy żydowskie egzystujące w diasporze. Powzięte z filozofii greckiej pojęcie Lagos (z gr. słowo)- siły będącej pośrednikiem miedzy Bogiem a światem ludzkim, zaczęto utożsamiać z Chrystusem, synem i wysłannikiem Boga na ziemię. Meritum tego pojmowania wyraża się w początkowych librettach Ewangelii św. Jana: „Na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”.
Na przestrzeni zaledwie kilkuset lat chrześcijaństwo objęło swoim zasięgiem niemalże cały ówczesny świat. W I w. n.e. chrześcijanie zamieszkiwali tereny Egiptu, Azji Mniejszej, Syrii, Grecji czy Italii. Z kolei w II w. zjawili się w Afryce Północnej, Hiszpanii, Galii, w prowincjach naddunajskich, w otoczeniu Germanów i Brytów. Tymczasem u schyłku III wieku gminy chrześcijańskie formowały się w Armenii, Gruzji, Persji i w Etiopii. W gruncie rzeczy, najistotniejsze mieściły się w Rzymie oraz w Antiochii i Aleksandrii. Warto zauważyć, iż w początkach istnienia chrześcijaństwa, jego zwolennicy byli prześladowani przez władze rzymskie. Jednak mimo to, już w ostatnim wieku istnienia cesarstwa (dokładnie w 313 r.), chrześcijaństwo stało się  religią dozwoloną (religio licita). Natomiast od 380 r. na mocy dekretu cesarza Teodozjusza-  oficjalną religią państwową.
W pierwszych wiekach w gronie wyznawców Jezusa przeważały ubogie jednostki. Skądinąd nowa religia pozyskiwała dodatkowo osoby majętne i światłe. W zmierzchu IV w. Kościół centralizował już mnogie gremium wyznawców,  także w kręgu socjety rzymskiej- na dworze i w samej rodzinie cesarskiej (środowiskiem prosperito nowego kultu były w głównej mierze miasta).
Toteż przyczyna skomplikowanych stosunków między wyznawcami Chrystusa a władzami rzymskimi nie jest do końca jednoznaczna. Skupiający uwagę jest fakt, iż  z początku Imperium dopuszczało istnienie wszelkich sekt. Aczkolwiek conditio sine qua non było nienaruszanie wewnętrznego pokoju. Wprawdzie chrześcijaństwo judaistyczne mogło podporządkowywać się intratom zelotów i żydowskiej irredenty, niemniej jednak zhellenizowane chrześcijaństwo, zainagurowane misyjną aktywnością św. Piotra, nosiło wymiar czysto apolityczny, indyferentny i pozbawiony piętna rasowego. Ponadto Jezus (urodzony w Palestynie za czasów Augusta) przykazywał swoim czcicielom płacenie podatków, a Paweł- karność wobec władzy. Jednakże wzbraniali się od oddawania boskiej czci cesarzowi (in principio ta kwestia uzyskała akceptację władcy; zmieniło się to dopiero za panowania Decjusza w 250 r.). Dla chrześcijan kult był należny wyłącznie jednemu Bogu, co jest charakterystyczne dla monoteizmu. Wymaganie następującego wobec jednostek było bałwochwalstwem (to samo wiązało się z się bogami rzymskimi). Z tej przyczyny nie  składali ofiar i nie wstępowali do świątyń politeistycznych. Niemniej jednak pod innymi względami byli mimo wszystko wiernymi obywatelami rzymskimi. Tertulian pisał: „Zanosimy modły zawsze za wszystkich cesarzy, aby mieli długie życie, spokojne panowanie, pomyślność w domu, dzielne wojsko, wierny senat, lud uczciwy, pokój na ziemi i to, czego sobie tylko jako ludzie i cesarze życzą(…) Wiemy bowiem dobrze, że ów ogromy cios, grożący całemu światu, i ten koniec czasów, grożący strasznymi wypadkami, opóźnić się może tylko przez zwłokę udzieloną państwu rzymskiemu. (…)i kiedy się modlimy o odroczenie tych rzeczy, jesteśmy za Rzymem długotrwałym. (…)słusznie mogę powiedzieć: ‹‹Naszym jest cesarz przede wszystkim, jako przez naszego Boga ustanowiony››”.
Konsekutywnym atrybutem wyznawców Chrystusa była zdolność asymilowania w nowym otoczeniu. Pojawiając się w miastach rzymskich, nie przypominali już dawnych esseńczyków (odłam judaizmu o ascetycznych zasadach życia istniejący na przełomie Iw. p.n.e. i Iw. n.e.), którzy uprzednio prowadzili koczowniczy tudzież bardzo oszczędny tryb życia. Nie były już im obce cywilizowane principia życia społecznego. Wszakże zachowała się  w nich nieufność, a nawet wzgarda powszedniości. W drugiej połowie II wieku anonimowy apologetyk, zwany Listem do Diogneta, ukazuje charakter gminy chrześcijańskiej wpleciony w codzienną rzeczywistość: Chrześcijanie odróżniają się w stosunku do innych ludzi nie przez kraj, który zamieszkują, język czy obyczaje. Chociaż żyją w greckich albo barbarzyńskich miastach, tam, gdzie rzuciło ich życie, zachowują obyczaje i stroje charakterystyczne dla danej okolicy, rodzaje pożywienia oraz ogólny kształt życia, odznaczają się przy tym zdumiewającym a wyjątkowym sposobem życia. Zamieszkują ojczyznę, ale jako pielgrzymi. We wszystkim biorą udział jako obywatele, ale wszystko znoszą jako obcy. Każda obczyzna jest ich ojczyzną, a każda ojczyzna obczyzną. Zawierają związki małżeńskie jak wszyscy, wydają na świat dzieci, ale nie zabijają nowo narodzonych. Znajdują się w ciele, ale nie żyją według ciała. Zapraszają do wspólnego stołu, lecz nie do wspólnego łoża. (…) Są posłuszni stanowionym prawom, a swoim własnym sposobem życia przelicytowują prawo. Są w państwie i ich nie ma; znają prawa władcy ziemskiego, ale ponad wszystko cenią swoje; ubierają się jak inni i mówią językiem znanym w ich otoczeniu, ale nie wiedzą co to jest ojczyzna”.
Ścisły ekskluzywizm, wycofanie się chrześcijan z życia miast (unikanie pełnienia funkcji komunalnych oraz członkostwa w kolegiach zawodowych i pogrzebowych), a także w późniejszym okresie monoteizm (po 250 r.), doprowadziły do wzrostu niechęci ogółu społeczeństwa. O wyznawcach Jezusa rodziły się inkompetentne opowieści i poglądy, iż są „ateistami”, nieprzyjaciółmi cesarza i gatunku ludzkiego.
Pejoratywne stanowisko chrześcijan do wszystkiego, co było powiązane z kultem pogańskim, nie doprowadziło mimo wszystko do zaniechania partycypacji w dydaktyce antycznej. Nieprzychylność ludności do chrześcijan łączyła się z nieufnością władz cesarskich, pełnych obaw odnośnie rozszerzania się nowej religii, która była sprzeczna z mos maiorum (przekazywane z pokolenia na pokolenie wzorce i normy zachowania). Ponadto ważnym jest to, iż podczas panowania Tertuliana (ok. 200r.), chrześcijanie byli wystarczająco liczebni. Mogli wykorzystać ten fakt, ażeby obalić imperium, gdyby mieli do tego przesłanki: „Istniejemy zaledwie od wczoraj, lecz już jesteśmy obecni wszędzie- w miastach, domach twierdzach, miasteczkach, na giełdach, tak! i w obozach, w oddziałach wojskowych i w pałacu, w senacie i na forum. Jedyne, co wam pozostawiamy, to wasze świątynie”. Wyznawcy Chrystusa cechowali się aczkolwiek posłuszeństwem, a zarazem byli pewnym oraz zaufanym ogniwem społeczeństwa.
Mimo tego chrześcijanie byli pociągani do odpowiedzialności karnej na podstawie różnych oskarżeń. W wypadku klęsk powszechnych władza cesarska chętnie zrzucała na nich całą odpowiedzialność, aby uciszać rozjątrzoną masę. Tacyt i Swetoniusz przedstawiają informacje, z których wynika, iż za tronowania Nerona po pożarze Rzymu (64 r.), to chrześcijanie zostali wystawieni na katusze. Cesarz obarczył ich winą za spalenie miasta. Natomiast w okresie Antoninów prześladowania miały już charakter sporadyczny. Jednakże wzmogły się za panowania Marka Aureliusza w okresie wojen markomańskich i plagi zarazy. Tylko w Lugdunum w 177 r. stracono aż 48 chrześcijan, wraz z biskupem. Ponadto w tym samym roku władca wydał edykt, w którym uznał chrześcijan za wrogów państwa.
Aureliusz usprawiedliwiał prześladowania chrześcijan, tłumacząc, że niebezpieczną kwestią jest  zatrważać „chwiejny ludzki umysł przez wzbudzanie przesądnego lęku przed bóstwem”. Ponadto doświadczał niechęci wobec „właściwego im ducha oporu”. Pierwsze przekazy o cierpiętnikach są podobizną nie tylko martyrologiów żydowskich, ale również form literackich uwzględniających głos greckich buntowników. Sprzeciwiali się ówczesnej władzy, najczęściej przypłacając to swoim życiem.
Na skutek tych wydarzeń tworzyły się grupy ludzi, które chciały pokonać rzymskich prześladowców na drodze intelektualnej dyskusji- filozoficznych śmiałków, walczących z tyranią siłą wypowiedzi. Stali się oni wzorami osobowymi chrześcijańskich nonkonformistów, którzy otwarcie walczyli z ciemiężycielami. Jedna z niewiast, Blandyna (mistyczka, prorokinia oraz prawdopodobnie montanistka), została poddana najokrutniejszym sadyzmom: „torturowana od świtu do zmierzchu, aż jej zupełnie wyczerpani oprawcy(…) nie mogli wyjść ze zdumienia, że jeszcze żyje”. Kolejno była chłostana, przypiekana w „rondlu” i ostatecznie rzucona na stratowanie przez byki. Kościół z obawy o kolejne, zwielokrotnione prześladowania, piętnował prowokujących los kandydatów na męczenników. Wszakże ostatecznie, imperium zamiast na Kościele, skupiało swoje prześladowania na odłamach heterodoksyjnych chrześcijaństwa.
Od połowy trzeciego wieku wyznawców Chrystusa było jeszcze więcej, stali się lepiej zorganizowani i jednolitsi pod względem poglądów oraz praktyk. Dlatego zaczęli sięgać do kręgów kształtujących polityczne i kulturalne życie kraju. Wszelakie bariery klasowe i wykształcenia zaczęły padać. Celus (rzecznik pogaństwa) w „Prawdziwym słowie”, ok. 180, pisał:
„Niektórzy nie chcą nawet podać powodów, dla których wierzą, i mówią po prostu: ‹‹Nie zadawaj pytań, tylko oddaj się wierze››, albo ‹‹Wiara cię zbawi››. Mówią też ‹‹Mądrość świata jest grzeszna›› i ‹‹Głupstwo  jest rzeczą dobrą››”. Przypisuje im następujący sposób rozumowania: „Nie pozwalamy zbliżyć się nikomu mądremu, rozsądnemu, wykształconemu. Bo uważamy mądrość, rozsądek i wykształcenie za rzeczy złe. Lecz każdy nieuk, ignorant i głupiec- każdy, którego umysł umysł przypomina dziecko- ten niech przyjdzie do nas”. W tym fragmencie jest odkryte karykaturalne spojrzenie autora na stanowisko i nauki głoszone przez chrześcijan. Można tu w prawdzie dopatrywać się autentycznej postawy chrześcijańskiej za czasów Jezusa. Jednakże ówcześnie ten portret Kościoła przestał obowiązywać. Chrześcijaństwo nie było już słabym ogniwem- przez swój uniwersalizm stało się wiarą alternatywną dla religii państwowej, nawet bardziej rozwojową i lepiej zarządzaną niż dotychczasowa religia Rzymu. To stawiało przed skomplikowanym wyborem władców rzymskich- trzeba było je bezwzględnie unicestwić (szykanowania Decjusza) albo zaaprobować jego istnienie (postawa Konstantyna Wielkiego).
Pierwsze rozwiązanie było o tyle trudne, gdyż na poganach robiła wrażenie obopólna miłość i filantropijność, nie tylko w obrębie zamkniętej grupy wyznawców, ale również wobec innowierców. Tertulian zachwyca się nimi: „Jakże oni się wzajemnie kochają”. Zaznacza także, iż fundusze na cele dobroczynne spływały z nieprzymuszonych jałmużn: „Raz w miesiącu każdy przynosi jakieś drobne pieniądze lub cokolwiek chce i tylko wtedy, kiedy tego pragnie i kiedy może- bo nikt nie jest przymuszany”. Zgromadzone środki miały służyć do pomocy najuboższym mieszkańcom imperium.  Oprócz tego chrześcijanie powiększali pokaźnie system funduszy charytatywnych, opracowanych przez diasporę żydowską. Stworzyli małe państwo opiekuńcze w granicach Cesarstwa Rzymskiego, w którym brakowało instytucji pomocy socjalnej. Cesarz Julian Apostata, który próbował naprawić religię pogańską w czwartym tysiącleciu, stawiał sobie za cel powołanie organów społecznych na wzór chrześcijańskich ekwiwalentów. W liście do kapłanów religii obowiązującej napisał między innymi: „(…) haniebne, że bezbożni Galilejczycy nie tylko swoich własnych biedaków, ale i naszych wspomagają, to wszyscy mogą ujrzeć, że lud nasz nie otrzymuje od nas wsparcia”. Dodatkowo chrześcijanie dobrze traktowali kobiety. Uznawano je za równe w oczach Boga, przez co uzyskiwały one ochronę exempli gratia w małżeństwach. To sprawiło, iż wiara chrześcijańska zyskiwała jeszcze większą pozycję w społeczeństwie rzymskim. Ludność dostrzegała jej liczne zalety i dzięki temu dyskryminacja stawała się coraz rzadszym zjawiskiem.
            Mimo wszystko władza nie zmieniła polityki wyznaniowej i nie chciała zaakceptować swojego bliskiego przeciwnika. Wynikało to z tego, że chrześcijaństwo stawało się lustrzanym odbiciem Imperium Rzymskiego (było to efektem długiej walki tłumiącej wewnętrzne podziały w chrześcijaństwie). Charakteryzowało się powszechnością, ekumenicznością, zdyscyplinowaniem, uniwersalizmem, tolerancją czy legalizmem. Administrowało nim grono wykształconych osób (kojarzona z cesarską biurokracją), a także biskupi, legaci i prefekci, którzy w swobodny sposób analizowali przepisy prawne. Chrześcijaństwo w dziedzinie świeckiej dorównało jego misji religijnej poprzez tradycje, własność, dochody i hierarchiczność władzy. Toteż stawało się silnym, wiarygodnym, rozwojowym tudzież dynamicznym partnerem Cesarstwa Rzymskiego.
Liberalne rządy Konstantyna Wielkiego (był wychowany przez Chlorusa i Helenę w aurze tolerancji) i wydanie Edyktu mediolańskiego (313 r.) uwidoczniły stosunek chrześcijan do jego osoby. Otóż uznawano, iż w procesie zbawienia odegrał nie mniej relewantną rolę, co apostołowie. W konsekwencji przygotowano mu nawet grób w nowo wybudowanym kościele pod ich wezwaniem. Sarkofag cesarza znajdował się na środku świątyni, w gronie dwunastu mogił apostolskich. Zatem percypowano go za najważniejszą osobistość spomiędzy uczniów Jezusa, nadając mu tym samym boskie usposobienie (nawet jego śmierć przypadła na Zielone Święta w 337 r.).
Konstantyn Wielki, piastując posadę najwyższego kapłana (pontifex maximus), od samego początku przenosił prerogatywy na kler chrześcijański. Zwalniał go od pełnienia obligatoryjnych urzędów państwowych (niedogodnych i wartościowych) w miastach i uiszczania lokalnych podatków poza nimi. To warunkowało wyodrębnienie się klasy, której specyfikę duchową kreowano na charakteryzujących ją właściwościach zewnętrznych. Konstantyn, w istocie, jako pierwszy zastosował terminy takie jak:  „klerykalny” i „klerycy”, odnoszących się do wyodrębnionej grupy społecznej- pokolenia będącego później burzycielem chrześcijaństwa.
Kapłani wyróżniali się tym, że przywiązywali ogromną wagę do kwestii materialnych (wzbogacanie się na jałmużnach, jeżdżenie powozami czy organizacja bardzo wystawnych bankietów, które w większości przewyższały nawet cesarskie). Geneza, właściwe kanony i reguły postępowania, głoszone przez Jezusa, zeszły na dalszy plan, przez co nie były brane już pod uwagę aż w tak dużym stopniu, jak jeszcze w trakcie prześladowań. Dlatego przeciwnicy  negatywnych postaw kleru mówili otwarcie o problemie oraz postulowali etyczne drogi sprawowania: „Prawdziwe szczęście mogliby osiągnąć jednak wtedy, gdyby pogardzając ogromem miasta, w którym mogą ukryć ze swymi występkami, żyli jak biskupi prowincjonalni, zachowując surową abstynencję od jedzenia i picia, skromne szaty i spuszczone ku ziemi oczy- jawiąc się czystymi i pełnymi czci dla wiecznego bóstwa i jego prawdziwych wyznawców”.
Mimo to, kanony z Sardyki wskazują, iż ludzie zamożni i posiadający odpowiednie znajomości wstępowali do Kościoła z pobudek czysto materialnych. W czasach panowania cesarza Juliana (361- 363) oficjalne chrześcijaństwo było na tyle umocnione, że nieustannie poszerzało zakres swoich przywilejów prawnych, przeciwstawiając się skutecznie wysiłkom państwa podążającego ku ich ograniczeniu. To sprawiło, iż w końcówce IV w. chrześcijaństwo nie tylko stało się w cesarstwie religią dominującą, ale skłaniającą się wyraźnie ku temu, aby zająć status religii oficjalnej, a nawet jedynej dozwolonej. Jednocześnie wiele cech zewnętrznych sygnalizuje na jego nową pozycję: urzędowe emfazy i nadania, miejsce w hierarchii społecznej i ekonomicznej.
Ostatecznie Teodozjusz Wielki, który był radyklanym zwolennikiem chrześcijaństwa, stopniowo eliminował odwieczne wierzenia Rzymu. W 391 r. przekazał ludowi surowy zakaz składania ofiar, odwiedzania domów modlitwy i oddawania hołdów posągom. Następnie w 380r. zabronił praktykowania innych religii niż chrześcijaństwo, co oznaczało podniesienie go do rangi wyznania państwowego. Ponadto odmówił również organizacji starożytnych igrzysk olimpijskich w 393 r., ponieważ uważał je za anachronizm idolatrii. Wymienione akty prawne zapisały się w historii jako dekrety teodozjańskie, które definitywnie zakończyły skomplikowany, dotkliwy, a zarazem tragiczny w skutkach etap w historii chrześcijaństwa.
            Nie ulega wątpliwości, iż Kościół w okresie od I w. do IV w. diametralnie zmienił swoją  pozycję w Cesarstwie Rzymskim. Przebył drogę od prześladowanego i cierpiącego ciała błagającego o tolerancję do organu, mającego decydujący wpływ na werdykty podejmowane w państwie. Zwycięstwo chrześcijaństwa i jego rola ciemiężcy sygnalizowała stopniowe obumieranie segmentów kultury antycznej, której jedynie niewielka część została przyjęta przez Kościół. Nie mając już w zasadzie żadnego wroga, konflikty zaczęły rodzić się wśród wyznawców Jezusa. Nie potrafiono utrzymać jedności, która była siłą chrześcijan u początku istnienia. To sprawiło, iż konflikt wewnętrzny w Kościele, w konsekwencji doprowadził do podziału Cesarstwa Rzymskiego na wschodnie i zachodnie. Od tamtej pory w Cesarstwie Zachodniorzymskim władzę w większości sprawował Kościół- dawna ofiara, a teraz hegemon.

Bibliografia:
Iluk J., Paner A., Historia. Starożytność, tom 1, „Chrześcijaństwo”, Koszalin 1997, s. 230- 237.
Jaczynowska M., Historia starożytnego Rzymu, „ Umocnienie się chrześcijaństwa”, Warszawa 1986, s. 360- 366.
Johanson P., Historia chrześcijaństwa, „Od męczenników do inkwizytorów”,  Gdańsk: Wydawnictwo ATEXT, 1993. ISBN 83-85156-29-1.  s. 92- 138.
www.imperiumromanum.edu.pl, „Chrystianizacja starożytnego Rzymu”





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz